POSYŁA MNIE BÓG,

abym głosił Ewangelię
i leczył rany zbolałych serc. Łk 4,18

· UCZESTNICY DEBAT

DOSTĘPNOŚĆ CYFROWA

ZMIEŃ JĘZYK

HM. ANDRZEJ KARUT

MOTTO:

Wieńcem starców jest wielkie doświadczenie, a chlubą ich bojaźń Pańska. Dziewięć myśli uznałem w sercu za błogosławione, a dziesiątą słowami wypowiem: człowiek, który ma radość z dzieci i już za życia patrzy na upadek wrogów. Szczęśliwy, kto mieszka z żoną rozumną, kto się językiem nie poślizgnął, kto nie służył innemu, niegodnemu siebie, Szczęśliwy, kto znalazł roztropność, kto może przemawiać do uszu tych, którzy go słuchają. Jakże wielki jest ten, kto znalazł mądrość, ale nikt nie jest większy od tego, kto boi się Pana.
Syr 25,6-10


Urodziłem się 17 maja 1949 r. w Krakowie. Nie zdążyłem urodzić się we Lwowie, gdzie rodzice wzięli ślub 11 września 1941 r. w kościele pw. św. Antoniego przy ul. Łyczakowskiej. We Lwowie urodziło się moje rodzeństwo, w 1942 r. śp. siostra Barbara oraz w 1945 r. brat Janusz. W tym też roku rodzina przeniosła się do Krakowa.

Także w tym roku, a dokładnie w maju 1945 r., Ojciec mojej Matki śp. Kamili Edmund Meidinger, za przynależność do AK, został wywieziony do Kazachstanu. Kilkadziesiąt lat po wojnie dotarł do mojej Matki kolega Edmunda, któremu udało się uciec z tego obozu. Opowiedział wstrząsającą historię o śmierci Edmunda i kilkunastu jego kolegów, którzy zachorowali w obozie na czerwonkę. Bandyci sowieccy kazali im wykopać sobie doły, a następnie do nich wejść. Gdyby to byli Niemcy to by ich zastrzelili, a Rosjanie postawili przy nich strażników i pilnowali żeby nikt nie przyniósł im ani jedzenia ani picia aż umrą .

Moje dzieciństwo było radosne, gdyż po kilka godzin dziennie spędzałem na podwórku na zabawach i różnego rodzaju grach sportowych. Byłem też przez kilka lat ministrantem u oo. Misjonarzy przy parafii MB z Lourdes. Zmieniło się to w 1963 r. gdy dostałem się do Liceum. Wtedy na lekcji religii usłyszałem od Księdza, że do piekła pójdą wszyscy ludzie nie ochrzczeni w Kościele. Zapytałem na jakiej podstawie on to mówi i usłyszałem że na podstawie Pisma Św. czyli od Boga. Oczywiście to nie było prawdą, ale ja o tym wtedy nie wiedziałem i wyszedłem z salki mówiąc, że taki Bóg mnie nie interesuje.

Na szczęście dla mnie, zanim to się stało, nastąpiło w moim życiu kilka bardzo istotnych wydarzeń: po pierwsze na rok przed Bierzmowaniem moja Matka przekonała mnie abym przez 9 pierwszych piątków przystąpił do sakramentów Spowiedzi i Komunii św., po drugie w Liceum wstąpiłem do harcerstwa i 3-go maja 1964 r. złożyłem przyrzeczenie i otrzymałem Krzyż, a po trzecie rozpocząłem treningi koszykówki w Cracovii. W 1968 r. otrzymałem stopień organizatora i białą podkładkę a w 1970 r. stopień PWD czyli przewodnika i granatową podkładkę.

Z harcerstwa też wywodziły się trzy dziewczyny którym zaproponowałem małżeństwo. Pierwszej w 1971 r. ale chociaż była pełnoletnia stwierdziła, że jest za młoda. Drugiej też w 1971 r., na pierwszym obozie gdzie byłem obrożnym, ale jako związek na całe życie gdyż miała 16 lat. Ta druga się zgodziła, ale niestety nie doszło to do skutku, gdyż stała się po uzyskaniu pełnoletności prostytutką.

No i wreszcie ta trzecia którą poznałem w 1975 r. w Dobiegniewie gdzie prowadziłem praktykę dla studentów WSP-WSN w Krakowie, gdzie byłem komendantem KIH (Kręgu Instruktorów Harcerskich)i przewodniczącym koła naukowego na Wydziale Fizyki z Chemią .Moja przyszła żona przyjechała też na obóz ze swoją drużyną ze Szczecina .W Szczecinie pobraliśmy się 3 go stycznia 1976 r. i już niedługo będziemy obchodzić 50 lecie małżeństwa.

Wspólnie z żoną prowadziliśmy drużynę harcerską w Domu Dziecka nr 6 w Krakowie w latach 1976-77, gdzie byłem wychowawcą od 1974 r. Kiedy możliwość prowadzenia drużyny została mi zabrana przez nową dyrektor Domu Dziecka postanowiliśmy przenieść się w Bieszczady, aby poprowadzić Rodzinny Dom Dziecka w dawnej szkole w Nowosielcach Kozickich koło Wojtkówki gdzie rozpocząłem pracę jako nauczyciel. Wybrałem tę miejscowość, gdyż związałem się ze wspólnotą Duszpasterstwa Akademickiego przy Ojcach Kapucynach w Krakowie, którzy tam mieli swoją bazę. Plan ten upadł, gdy włączyłem się w powstanie w tej miejscowości Społecznego Komitetu Samoobrony w związku ze zniszczeniami jakich dopuszczały się zwierzęta z Arłamowa.

Warto tu powiedzieć, że mój powrót do Kościoła spowodował fakt o pojawieniu się świata w jednej milionowej sekundy z niczego tuż po pojawieniu się czasu co jest prawdą naukową. Wtedy będąc pewnym, że tylko Bóg mógł tego dokonać zacząłem Go szukać i znalazłem z pomocą Bożą.

Wraz z żoną podjęliśmy próbę poprowadzenia Rodzinnego Domu Dziecka w Radachowie i żona podpisała odpowiedni dokument w kuratorium w Gorzowie Wlkp. Wtedy ja zostałem komendantem Hufca ZHP w Dobiegniewie. Niestety i ten plan upadł i przenieśliśmy się z żoną do Deszczna koło Gorzowa Wlkp. Zostałem ponownie KH ZHP, a żona zajęła się wychowaniem 2 synów. Zostałem też wybrany na Komendanta KIHAM (Kręgu Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego), jedynego w Polsce gdyż w innych miastach byli Przewodniczący. Stało się tak gdyż na ok 500 osób, które liczył krąg kilkadziesiąt wyrażało gotowość walki o Polskę z bronią w ręku.

Z mojej inicjatywy powstało też w KIHAMie Duszpasterstwo Harcerskie przy Ojcach Kapucynach w Gorzowie. Wlkp. Po wprowadzeniu bezprawnego Stanu Wojennego zostałem wyrzucony ze szkoły i z ZHP. Podjąłem wtedy pracę jako sprzątacz w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp..

Po ponad pół roku pracy zwolniłem się z Teatru, aby wziąć udział w głodówce ogólnopolskiej Solidarności w kościele pw. św. Barbary w Częstochowie. Po kilku dniach głodówki musieliśmy wyjechać do Gdańska-Wrzeszcza do Pani Anny Walentynowicz. Tam 30 sierpnia 1982 r. przyszła po nas SBcja i zawieźli nas do aresztu w Tczewie, gdzie 31 sierpnia byliśmy świadkami bestialskiej tzw. ścieżki zdrowia jaką bandyci z SB urządzili robotnikom z Gdańska. 1go września zostałem przewieziony skuty jednymi kajdankami z Januszem Walentynowiczem do Strzebielinka. Tam poznałem wielu wspaniałych ludzi, a przede wszystkim późniejszego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Po powrocie do Deszczna 7go grudnia 1982 r. otrzymałem od Ojca Romana proboszcza i gwardiana propozycję podjęcia pracy jako katecheta. Pracę tę podjąłem u Ojców Kapucynów w lutym 1983 r. Jako katecheta pracowałem w Gorzowie Wlkp. do 1989 r. kiedy to przeniosłem się z żoną do Szczecina, gdzie otrzymała mieszkanie na Osiedlu Bukowym.

Podjąłem pracę jako katecheta przy Sanktuarium MB Fatimskiej na Osiedlu Słonecznym, a od 1990 r. w I LO w Szczecinie gdzie pracowałem do 2005 r. Jednocześnie w szkołach podstawowych a później w gimnazjach przygotowywałem młodzież do sakramentu Bierzmowania. W 1989 r. na Osiedlu Bukowym założyłem też drużynę ZHR, a w 1994 r. zostałem przewodniczącym Rady Osiedla, którą to funkcję pełniłem przez kilkanaście lat.

W latach 2006-2010 byłem radnym Rady Miasta Szczecina. Po zakończeniu bycia radnym zostałem członkiem zarządu Stowarzyszenia Grudzień 70-Styczeń 71, z której to funkcji zrezygnowałem, tak jak i z przyznanego mi Krzyża Pamięci 50-lecia Grudnia70 (nie mogłem się pogodzić z niemożnością uczczenia bohaterskiego żołnierza Stanisława Nadratowskiego zastrzelonego przez bezpośredniego przełożonego 19 grudnia 1970 r. na rozkaz Szefa Sztabu zwanego „kulawym" za to, że odmówił nie tylko strzelania ale nawet załadowania ostrą amunicją karabinu).

Od Prezydenta Andrzeja Dudy, postanowieniem z 13 lipca 2018 r. Krzyż Wolności i Solidarności, z 10 sierpnia 2018 r. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Ponadto 10 czerwca 2023 r. w Gorzowie Wlkp., otrzymałem od Stowarzyszenia Ruch Młodzieży Niezależnej pamiątkowy medal 40-lecia RMN.

Z RMN-em współpracowałem po powrocie z Internowania, kiedy po rozwiązaniu KIHAM-u podjąłem się prowadzenia Duszpasterstwa harcerskiego przy OO. Kapucynach. W ramach tego duszpasterstwa co tydzień odbywały się Msze Harcerskie w środy wieczorem. W Mszach tych brało udział po kilkaset Harcerek i Harcerzy dawnych członków KIHAM-u.

Muszę jeszcze napisać do pełnego obrazu mojego życia o 31 obozach harcerskich, na których pełniłem funkcję Komendanta lub de facto nim byłem jako Z-ca. Działo się tak na dwóch niezwykle ważnych obozach: w 1981 r. w Polanie, który to ja prowadziłem w ramach Operacji Bieszczady na terenie bazy Chorągwi Gorzowskiej ZHP. Po tym to obozie zostałem wybrany K-tem KIHAM-u, ale także otrzymałem stopień Podharcmistrza jeszcze w ZHP oraz w 1976 r. w Wilczkowie na terenie poligonu wojskowego.

W moim życiu niezwykle ważną rolę odegrały też Piesze Pielgrzymki. Pierwszą odbyłem do Częstochowy z Warszawy w 1982 r. w Stanie Wojennym. Do Częstochowy wędrowałem jeszcze sześć razy, dwa z Krakowa, dwa razy z Gorzowa Wlkp. i dwa razy ze Szczecina. Ponadto w latach 1991 r. do 2005 r. zorganizowałem i poprowadziłem, z pomocą OO. Jezuitów, 15 Pieszych Pielgrzymek z młodzieżą z I LO gdzie byłem katechetą.

Zarówno pierwsza z nich jak też ostatnia odbyły się do Koszalina: pierwsza na spotkanie z Ojcem Świętym JPII, a ostania tuż za Koszalin do Góry Chełmskiej do Matki Bożej Zwycięskiej Trzykroć Przedziwnej. Tylko na tej pierwszej było mniej niż sto osób, gdyż otrzymaliśmy z Liceum tylko 2 dni wolne i musieliśmy przejść w trzy doby 151 km. I dlatego większość młodzieży zrezygnowała-na początku było120 chętnych, a wzięła udział 51 uczniów.

Najwięcej bo 7 razy Pielgrzymki szły do Siekierek do Sanktuarium Matki Boskie Królowej Pokoju. Tam też dokonywało się najwięcej Znaków obecności Pana Boga, których nie bałbym się nazwać Cudownymi, a czasami wprost Cudami zarówno Duchowymi (w 1993 r. około 150 otrzymało Dar Języków, a kilkadziesiąt zostało Powalonych Spoczynkiem w Duchu Świętym), jak też w kilku przypadkach uzdrowieniami fizycznymi. Cuda uzdrowień zdarzały się też w czasie spotkań Odnowy w Duchu Świętym u OO. Jezuitów w Szczecinie. Jeżeli do tego dodam dziesiątki Dni Skupienia dla Młodzieży Licealnej ale także dla Bierzmowanych, dla których poza katechezą w szkołach prowadziłem katechezę w kościołach to będzie to pełen obraz mojego zaangażowania w Duszpasterstwo Młodzież.

Niewątpliwym sukcesem z mojej strony było przy tak rozlicznych obowiązkach zaliczenie Studiów Wyższych Teologicznych czyli zaliczenie wszystkich egzaminów na 5 tym roku i zdanie tzw Ex Uniwersum (5 egzaminów na ocenę bardzo dobrą), co uznano za wystarczające do bycia przeze mnie katechetą mimo że nie mam tytułu Magistra.

Chciałbym także przybliżyć tylko dwie Mszy święte, ale z bardzo istotnymi dla mojej historii elementami. Pierwsza została odprawiona w Katedrze Gorzowskiej 11 Listopada 1981 r. przez ks. Witolda Andrzejewskiego bohaterskiego kapłana, którego Pomnik stoi dziś pod katedrą w asyście Ojca Andrzeja kapelana KIHAM-u. W tej Mszy Świętej wzięły udział wszystkie Drużyny Harcerek i Harcerzy tworzące KIHAM, a przed Błogosławieństwem na koniec Mszy wszyscy Drużynowi w liczbie 17 oraz cały Zarząd KIHAM klęcząc przed Ołtarzem złożyli Przysięgę -Ślubowanie, że będą walczyć o Wolną-Suwerenną i Niepodległą Polskę (dodam że treść tej Przysięgi sam ułożyłem, a odczytał ją ks. Witold). Warto dodać że cała Uroczystość rozpoczęła się Nabożeństwem odprawionym w tzw. Czerwonym kościele przy ul . Warszawskiej, a potem nastąpił przemarsz w szyku harcerskim do Katedry. Natomiast po Przysiędze przemówił w absolutnie wzruszających słowach Pan Edward Borowski, Przewodniczący NSZZ Solidarność w Gorzowie Wlkp., dla mnie jeden z najwspanialszych ludzi, którzy pełnili tę funkcję na terenie Polski (sam uważałem Go za Przyjaciela). Natomiast po Mszy Świętej w szyku harcerskim przeszliśmy na plac dzisiaj mający nazwę Orląt Lwowskich, gdzie wraz z wszystkimi uczestnikami Mszy Świętej wzięliśmy udział w Uroczystym Apelu Solidarności.

Druga Msza Święta została odprawiona w tzw. Czerwonym kościele po moim powrocie z Internowania w roku 1983. Na tej Mszy Świętej kilkaset byłych już Harcerek i Harcerzy KIHAM-u(KIHAM już nie istniał gdyż został rozwiązany w 1982 r. ) należących do nowo powstałego Ruchu Harcerskiego niezależnego od ZHP, z których wielu współpracowało z RMN złożyło Przyrzeczenie Harcerskie słowami Roty z 1936 r. na ręce bohaterskiego Instruktora ZHP , który kilka lat po wojnie został uwięziony za to że nie zgodził się rozwiązać prowadzonej przez siebie w Drezdenku drużyny jako Drużynowy. Był wówczas w Gorzowie Wlkp. wspaniałym nauczycielem historii, nazywał się Władysław Czyżewski.(od roku nie żyje, a ostatni raz spotkaliśmy się przy Poświęceniu i Odsłonięciu Pomnika księdza Witolda Andrzejewskiego przy Katedrze Gorzowskiej niedaleko tzw. Białego Krzyża).

I to już wszystko co chciałem przekazać jako Historię jakże żywą w mojej pamięci Myślę, że ten mój szkic do życiorysu okaże się wart przeczytania i da ludziom również młodym wiedzę na temat naszej historii.

Jako instruktor harcerski ciągle w czynnej Służbie Bogu , Ojczyźnie i Bliźnim mówię wszystkim którzy będą to czytali. Czuwaj!

Harcmistrz Andrzej Karut
Harcerz Rzeczypospolitej